Nawigacja

"Nasze matki zamordowano w Ravensbrück". Przemówienie dr hab. Krzysztofa Szwagrzyka podczas pogrzebu Polek-Więźniarek KL Ravensbrück

Przemówienie dr hab. Krzysztofa Szwagrzyka, zastępcy prezesa IPN podczas uroczystości pogrzebowych 45 Polek-Więźniarek niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Ravensbrück (06.09.2022 r.). 

W pięknym, położonym nieopodal Berlina miasteczku Fürstenberg na Havelą znajduje się mały, starannie wypielęgnowany cmentarz, usytułowany na wzgórzu. Jeszcze przed wojną zbudowano na nim - imponującą do dzisiaj swoim kształtem - murowaną kaplicę. W czasie wojny w jej podziemiach palono ciała ofiar z pobliskiego obozu KL Ravensbrück.

Kilka lat temu członkowie zespołu poszukiwawczego IPN mieli możliwość zobaczenia tego miejsca. I kiedy tam zeszliśmy zobaczyliśmy obraz, który pozostanie na zawsze w naszej pamięci. Mroczne, ciemne pomieszczenie, gdzie jakby czas się zatrzymał. Jakby ktoś w 1945 r. zamknął drzwi na klucz i nigdy ich nie otwierał. Pośrodku stoi duży, dwukomorowy piec krematoryjny na którym, podobnie jak na otaczających go ścianach, znajduje się gruba warstwa czarnego, szarego i brunatnego osadu będącego wynikiem dokonywanych tam kremacji. Do pieca prowadzą szyny. Na tych szynach ciągle są – zdatne do użytku – dwa metalowe wózki. Oczyma wyobraźni widzieliśmy na nich ciała więźniarek.

W tym strasznym miejscu szczególnie brzmią słowa zamordowanej w kwietniu 1942 r. młodej, 21-letniej lubelskiej poetki, Grażyny Chrostowskiej. To słowa napisane w tymże obozie: 

Istnienia swego nie czuję, nie widzę, nie śledzę.
Na obcej, twardej ziemi zostawiamy ślady
Płytsze od bezpamięci,
byliśmy tu i nic więcej.

Pozostajemy głusi na pytania zadawane nam, członkom zespołu IPN: „Po co to robicie?”. Pytania te padają w języku polskim, ale także niemieckim. „Dlaczego, po co?”, „Warum? Wozu?”. W 2019 r. powróciliśmy po swoich. Powróciliśmy do Fürstenberga, aby odnaleźć święte prochy Polek pomordowanych w Ravensbruck, a skremowanych w Fürstenbergu. Powróciliśmy i znaleźliśmy. Leżały tuż obok głównej ścieżki nekropolii na głębokości 30 cm. Kiedyś w urnach, dzisiaj już nie. Wymieszane ze sobą i z ziemią. Przez wiele długich dni mozolnie i na sitach oddzielaliśmy od siebie prochy ludzkie i niespalone fragmenty kości, a także przepalone elementy garderoby: spinki do włosów, klamerki, haftki i guziki. O tym, że odnaleźliśmy szczątki Polek utwierdzały nas treści umieszczone na metalowych tabliczkach, kiedyś przytwierdzonych do urn z prochami. Jakże swojsko brzmiące imiona i nazwiska Polek: Małgorzata Dembowska, Marianna Plewa, Leokadia Siwiec, Stefania Jachimowicz…

Nie spełniły się słowa młodej, polskiej poetki-patriotki, o tym, że nie pozostanie po nich ślad. O tym, że będą zapomniane. 80 lat od czasu, kiedy pani Chrostowska napisała te słowa, Polacy początku XXI wieku poszukują na obcej, trudnej ziemi ich śladów – więźniarek z Ravensbruck. Odnajdują i – tak jak dziś – opatrzą modlitwą na drogę, pochowają z honorami, na które po stokroć swoim życiem zasłużyły i złożą do grobu, którego nigdy nie miały.

I to wszystko czynią, pamiętając o pewnej bolesnej dla wszystkich nas Polaków prawdzie: Nasze matki zamordowano w Ravensbrück, nasi ojcowie zginęli w Sachsenhausen. 

Ravensbrück/Fürstenberg (Niemcy)
06.08.2022

 

do góry